piątek, 1 sierpnia 2014

Koniec i początek!:>

Witam wszystkich serdecznie!
Przyszedł czas na podsumowanie całego mojego wysiłku. Już od początku roku kalendarzowego zapisywałam każdy trening, który wykonałam danego dnia. Zestawiając ze sobą wszystkie miesiące to lipiec wypadł najlepiej. Miał taki sam poziom aktywności co maj, ale tym razem lepiej się odżywiałam, co wyniosło go na pierwsze miejsce. Przedstawię teraz wyniki, które osiągnęłam w poszczególnych miesiącach.
(jest to wskaźnik dni aktywnych w każdym miesiącu)
Styczeń       45%   14/31
Luty            46%   13/28
Marzec       33%   10/30
Kwiecień    32%   10/31
Maj            50%   16/32
Czerwiec    39%   11/28
Lipiec         50%   16/32

Ocenę, którą wystawiłam sobie za odżywianie to 3+. Mimo pełnowartościowych posiłków w dietę wkradły się szkodliwe , złe, okropne, słodkie i przetworzone produkty. Jak widać, moja silna wola, jest  raczej słaba:( Nie potrafię oprzeć się pokusie chapsnięcia czegoś słodkiego. Najczęściej są to serki, lody i płatki śniadaniowe. Próbowałam wielu sposobów na unikanie ich, ale niestety nie są skuteczne. Najlepiej działają na mnie ćwiczenia. Kiedy regularnie wykonuję treningi, chęć na przekąski znika i jem prawidłowo.
Przechodząc do centymetrów to mam złą wiadomość.
Talia to +0,5cm
Brzuch -0,5 cm
Biodra -1 cm
Udo - 1 cm
Ręce bez zmian.
Źle jak na cały miesiąc pracy;/

 Na zakończenie starego miesiąca należy dać siły organizmowi. Zrobiłam sobie "szpinakowy dzień". Na obiad był pełnoziarnisty makaron ze szpinakiem i serkiem wiejskim. Dobre, ale nie do końca pasowała mi konsystencja sosu. Przypominał ciągnący się ser na pizzy. Jako dodatek do zapiekanki ok, ale jako główny składnik dania, to już nie za bardzo. Być może dałam za dużo sera. Zazwyczaj nie korzystam z przepisów, dokładam składniki "na oko", więc nie zawsze wychodzi smacznie i tak jakbym chciała.



Później wykorzystałam go do orzeźwiającej przekąski. Zrobiłam koktajl ze szpinaku, jabłek i świeżo wyciśniętego soku z grejpfruta. Dobry, chłodny, słodki, z nutą goryczki. Idealnie sprawdza się w upalne dni.



Na początku mojego wyzwania założyłam, że co tydzień będę układać plan treningów. Nie zdało to rezultatu, ponieważ nie zawsze mogłam tak zorganizować czas, aby znaleźć go na siedzenie i gdybanie na co miałabym ochotę danego dnia. Ciągle było coś ważniejszego do załatwienia, więc tym razem ułożyłam plan na cały miesiąc. Uwzględniłam w nim wzrost siły i wytrzymałości. Treningi z czasem staną się dłuższe, trudniejsze. Przecież nie można stać w miejscu, prawda?:D Mam nadzieję, że wytrzymam i dam radę, a statystyki będą o wiele lepsze niż w lipcu.

Cały grafik, duże wyzwanie!:D
Trzeba zabrać się do roboty i ruszyć na trening, dziś bieganie! Pokonam swój rekord 12,5 km? Muszę!! Liczę na wsparcie i serdecznie pozdrawiam:*
Kamila


Ps. Callentics próbowałam, ale dla mnie za nudne. Ja potrzebuję treningów szybkich, dynamicznych, podczas których mam ochotę jednocześnie krzyczeć z wycieńczenia i ze szczęścia:D

4 komentarze:

  1. Szpinak z serkiem wiejskim? O.o nie miałam okazji spróbować do tej pory, a zdaje się, że to danie wegetariańskie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz zawsze można dodać pierś z kurczaka, pewnie masz ochotę?:D
    Ja też dowiedziałam się o tym od koleżanki z pracy. Wcześniej słyszałam o wersji ze śmietaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tym razem zostanę w wersji z serkiem, bez kurczaka. Wyjątkowo :P

      Usuń