niedziela, 27 lipca 2014

Weekend ze Step Up:D

Witam wszystkich serdecznie!
Kolejny tydzień dobiega końca. To już czwarty mojego wyzwania. Ostatniego dnia miesiąca zrobię podsumowanie całego wysiłku, który włożyłam w realizacje swoich marzeń. Żywię nadzieję, że będzie dobrze, ale jak zaglądam do zapisków, to nie wróżę dobrego zakończenia.
Do końca lipca mam zamiar ćwiczyć callanetics Dowiedziałam się o nim z bloga "Tips for Women". Po obejrzeniu filmików, wydaje mi się, że ćwiczenia są dość proste, ale pewnie okaże się, że wcale tak nie jest. Podobno jedna godzina tego treningu może zastąpić 20 godzin fitnessu. Trudne do uwierzenia, prawda? Szczerze mówiąc to przyrównanie przekonało mnie najbardziej do wypróbowania tego treningu. Lubię pracować nad sobą, ale szybkimi efektami nie pogardzę:D
Na pewno opiszę swoje wrażenia, ale teraz czas na relacje z udanego weekendu. Był to czas ze Step Up! Cała seria należy do najlepszych filmów tanecznych. Historie są bardzo podobne, za każdym razem jest konkurs, który pozytywni bohaterowie wygrywali. Wielka miłość głównych postaci, gdzieś w środku akcji wielkie kłótnie, zgrzyty, rozstania, a na zakończenie pozytywne "zaskoczenie". Mimo tego, że fabuła jest dość banalna, to z przyjemnością ogląda się te filmy. W nich nie chodzi o akcje, ale o sceny taneczne. Widać, że każdą z nich producenci dopracowywali, nawet w najdrobniejszych szczegółach. Aktorzy, tancerze wiele godzin spędzili na sali treningowej i to widać! Wszystko jest perfekcyjne, równe, fantastyczne.
Największe wrażenie zrobiła na mnie część 4. To była prawdziwa rewolucja. Do dziś pamiętam te emocje, które kłębiły się we mnie zaraz po wyjściu z kina. Wszystkie efekty specjalne w technice 3D, to coś niesamowitego! Do tego przystojni mężczyźni, zgrabne kobiety, świetna muzyka. Czego chcieć więcej? Moja ulubiona scena to ta w muzeum sztuki, kiedy to na oczach zwiedzających dzieła ożyły i dały fenomenalny pokaz i oczywiście finałowa!
 https://www.youtube.com/watch?v=D3G36pM2NG0
 https://www.youtube.com/watch?v=y1lK_yy4aw8
Niestety takich wrażeń nie dostarczyła mi część 5. Ubolewam nad tym, bo bardzo cieszyłam się z tego, że będę mogła zobaczyć ten film. Być może jest to wina tego, że za bardzo się nastawiałam,a  może głównej bohaterki, która wszystko zepsuła? Nie wiem, ale jedno jest pewne, nie podobało mi się tak, jak na to liczyłam.
Jeżeli miałabym ustawić wszystkie części od najlepszej do  najgorszej to wyglądałby to tak:
1. Step Up 4 Revolution - wcześniej już wymieniłam kilka argumentów, które utwierdzają mnie w tym, że to  słuszny wybór
2. Step Up 3D- bardzo podniosła się w rankingu po ponownym obejrzeniu. Wcześniej miałam bardzo złe zdanie na jej temat, zupełnie mi się nie podobała, ale zmieniłam zdanie;
3. Step Up 1 Taniec Zmysłów - najstarsza, ale całkiem dobra część. Nie powala na kolana, ale podoba mi się w niej to, że jest nie tylko taniec nowoczesny, ale także balet. Bardzo lubię aktora, który odgrywa główną rolę, a to też się liczy:D
4. Step  Up: All in - najnowsza, ale średnia. Briana Evigan, aktorka grająca główną postać ma bardzo irytujący głos, nieciekawą denerwującą twarz i figurę. Do tego ubierana była w okropne stroje. Nic dodać, nic ująć. Część ta jest tak nisko oceniona przeze mnie przede wszystkim ze względu na nią. Do tego muzyka była dość nudna.
5. Step Up 2 - najgorsza, jaką kiedykolwiek widziałam. Pewnie dlatego, że gra w niej ta sama aktorka co w 5, ale w tej części nie ma nic dobrego. Nawet taniec nie jest fajny.  

Tyle z zabawy w recenzenta filmowego, czas wrócić do rzeczywistości. 
Po kilku dniach nie za ciekawej diety, skupiającej się przede wszystkim na cukrze, produktach przetworzonych i na posiłkach w dużym rozmiarze potrzebowałam detoksu. Dziś jadłam jedynie owoce i nabiał. Chciałam nic nie jeść, ale po pierwsze nie wytrzymałabym całego dnia bez jedzenia, a po drugie to nie wolno przeprowadzać głodówek! Co prawda nie wiem, czy jednodniowa komukolwiek zaszkodziła, ale wole nie ryzykować.
Nie zgadniecie co dobrego przyrządziłam dziś na obiadokolacje!:D Przepysznego smoothie!! Zrobiłam go z jogurtu naturalnego, jabłka, kiwi i ... ogórka! Według mnie dość nietypowe zestawienie, bo zazwyczaj nie łączę ze sobą warzyw i owoców w jednym daniu. Okazało się, że delikatny i orzeźwiający smak ogórka świetnie dopełnia całości i nadaje się idealnie na upalny dzień. Brakowało mi jedynie świeżej mięty i rurki, z której wygodniej by się piło. 
Bardzo dziękuję za uwagę,
pozdrawiam Kamila:*

czwartek, 24 lipca 2014

Marzenia, czyli zadania!

Cześć wszystkim!:D
Potrzebuję motywacji z zewnątrz, bo sama nie daje rady! Wczoraj miałam zły dzień, nic mnie nie cieszyło, obżerałam się jak świnia, w pracy senność wzięła górę.. Dziś już jest lepiej, mam ochotę na trening, zastanawiam się tylko jaki. Najprawdopodobniej wybiorę KILLERA Ewy Chodakowskiej. Bardzo lubię ten zestaw. Pozwala rozruszać całe ciało, popracować nad sylwetką, mięśniami. Jest super! Dzięki niemu polubiłam burpees. Wcześniej, abym wykonała to ćwiczenie musiałam się wręcz zmuszać, ale teraz to jedno z moich ulubionych!

Tak na poprawę humoru zrobiłam kolaż marzeń! Może będziecie się śmiać, ale mi to pomaga:D



 1. Każdy chyba wie o chodzi:D Takiej figury nigdy mieć nie będę, ponieważ nie pozwala mi na to rozstaw kości. Jestem z natury szersza, ale w miarę możliwości chcę pozbyć się tłuszczyku zalegającego w nieodpowiednich miejscach.
2. SKOK ZE SPADOCHRONEM!!! Muszę, chcę i mogę! To jest najważniejszy cel tych wakacji. Wstępnie umówiłam się już z koleżanką, termin prawie ustalony, więc tylko zebrać pieniądze i w drogę:D <3
3. Doprowadzić paznokcie do stanu używalności . Nie zależy mi na długich szponach, a jedynie na tym, aby były zdrowe, nie łamały się i nie rozdwajały.
4. Tak, tak, tak, gdyby nie moja głupota nie musiałoby być tego punktu, ale jest i trzeba go zrealizować. Gładka cera, musi się udać:D

Czas na trening!
Pozdrawiam Kamila:*

niedziela, 20 lipca 2014

O naszej biednej planecie....

Witam wszystkich serdecznie:)
W tak piękny dzień nie mogłam odmówić sobie długiego spaceru po lesie. Wzięłam Miłą i poszłyśmy w siną dal. Spacerowałam po dobrze mi znanych alejkach, ale nie mogłam nadziwić się pięknem przyrody. Drzewa mają tyle uroku w sobie, że nie sposób oderwać oczu od ich zielonych liści błyszczących w promieniach słońca.

Niestety podczas tego spaceru, jak i każdego innego, muszę patrzeć na sterty śmieci walających się dookoła. Nie rozumiem jak można w taki sposób niszczyć naszą planetę. Jest wiele akcji prowadzonych w celu posprzątania chociaż kawałka przestrzeni, ale nie dadzą one nic, jeżeli każdy człowiek nie zmieni swojego postępowania. Odpady nie tylko brzydko wyglądają, ale podczas rozkładu uwalniają wiele szkodliwych substancji, które wchłaniają się do gleby, roślinności, a w efekcie zatruwają także i nasze organizmy. Tyczy się to nie tylko lasów i gleby, ale również wody, powietrza. Zatruwając środowisko zatruwamy siebie i przyszłe pokolenia! Wiele razy zwracałam uwagę ludziom, których przyłapałam na gorącym uczynku. Mam nadzieję, ze to pomoże i zmieni zachowanie chociaż jednego człowieka, a ten przekaże swoją wiedzę następnemu. W ten sposób można zdziałać wiele dobrego.
Zagłębiając się głębiej w temat ochrony środowiska doczytałam, że utraciliśmy około połowy naturalnych lasów, które istniały kiedyś na naszej planecie. Jest to skutek wypalania ich pod tereny upraw, wyrębu na meble, książki, zeszyty, papier toaletowy. Są to niezbędne rzeczy w codziennym życiu, dlatego należy dbać o to co nam pozostało. Lasy to płuca dla naszego świata! Są domem dla wielu gatunków zwierząt, oczyszczają powietrze, utrzymują zapasy wody pitnej, magazynują dwutlenek węgla. Apeluję, dbajcie o środowisko!! Segregujcie śmieci, a jeżeli nie macie na to miejsca to chociaż wyrzucajcie je do koszy, a nie na ulicę, trawnik!



Teraz z zupełnie innej beczki. O czymś co lubię najbardziej, czyli jedzeniu:D
Pragnę podzielić się ze wszystkimi moimi propozycjami na dobre owocowe przekąski.


To jest mus z jabłek połączony z jogurtem naturalnym, na wierzchu nałożyłam zmielone czerwone porzeczki i ozdobiłam owocami agrestu.


Ten czerwony, kwaśny i orzeźwiający mus to zamrożone czerwone porzeczki połączone z agrestem i borówkami. Pyszne!


To kolorowe cudo to sałatka owocowa zrobiona z bananów, brzoskwini, arbuza, borówek, agrestu, czerwonych porzeczek, jabłka. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Dla dekoracji dołożyłam świeżej mięty. Dodatkowo witamin dostarczyłam pod postacią soku z marchwi i działkowych jabłek. 

Do żadnego z tych deserów nie dodałam nawet grama cukru. Mi to odpowiada, przyzwyczaiłam się do naturalnych smaków, ale niektórzy niestety nie potrafią obyć się bez niego. 





Nie samymi deserami człowiek żyje, więc przedstawię także kilka propozycji na dobry obiad:


To są placki zrobione z marchwi i cukinii, podane z sosem paprykowo-pomidorowym. Do tego kilka plasterków świeżej cukinii świetnie dopełnia całości. Przepis na ten pyszny posiłek jest wręcz banalny. Pół cukinii, dwie średnie marchewki, do tego jajko, trochę mąki (ja używam żytniej razowej) i na odrobinie tłuszczu należy je usmażyć. Nic trudnego, a tak cieszy podniebienie i duszę.


A te zielone cuda to naleśniki ze szpinakiem, podawane z żółtym serem i sosem pomidorowym. Do dekoracji pomidory prosto z krzaka. Pierwszy raz przyrządzałam taką formę szpinaku i powiem szczerze, że jestem zachwycona. Pomysł zaciągnęłam z restauracji Manekin. Oczywiście nie wyszły tak fenomenalne jak stamtąd, ale jak na moje umiejętności kulinarne, poziom był wysoki. Zaznaczyć trzeba, że do ciasta naleśnikowego dodałam kilka przypraw, co również podkreślało smak całego dania.
Wiele osób pewnie powie, że będąc na diecie nie można jeść żółtego sera. Nic bardziej mylnego. Faktycznie jest bardzo kaloryczny. Przede wszystkim ze względu na zawarty w nim tłuszcz, ale ma także duże ilości białka i innych wartości odżywczych, np. fosfor, cynk, wapń, witaminę D i A oraz witaminy z grupy B. Przeciwdziała powstawaniu próchnicy, kwasów niszczących szkliwo zębów, powstawaniu nowotworów, chorobom skóry jak i poprawia funkcjonowanie układu nerwowego.
Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Żółty ser włączony do diety może przynieść wiele dobrego, ale spożywany w dużych ilościach nie poprawi nam samopoczucia, ani zdrowia.

Czas także na sport, więc wraz z bratem korzystamy z pięknej pogody i idziemy popływać. Już nie mogę sie doczekać, ponieważ pierwszy raz w tym roku wskoczę do jeziorka:D

Pozdrawiam Kamila:*



żródła: 
http://www.tipy.pl/artykul_6955,dlaczego-warto-jesc-zolty-ser.html
http://www.wwf.pl/co_robimy/lasy/

sobota, 19 lipca 2014

Odrobina szaleństwa:D


Witam wszystkich serdecznie!:D
Mam bardzo dużo do opowiedzenia. Przede wszystkim mam nową pracę i jestem zadowolona. Elastyczny grafik, praca nie za ciężka, niesamowici ludzie. Czego chcieć więcej od pracy wakacyjnej? W szczególności, że stawka jak na łódzkie warunki też nie jest najgorsza:)
Po drugie muszę się pochwalić. Ostatnio pokonałam swój rekord życiowy w bieganiu. W godzinę i 9 minut 12,5 km! Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się pokonać tak długi dystans i to w takim czasie! Dla mnie to prawdziwy wyczyn!:D
Po trzecie dziś znów przyjechałam na działkę. Korzystając z pięknej pogody wraz z moim bratem pojechaliśmy na wycieczkę rowerową. Było bardzo fajnie, wiatr we włosach, śmiechy, żarty, docinki. "Nauczyłam się" jeździć bez trzymanki. Napisałam to w tzw. gąskach, ponieważ nie jest to jeszcze poziom mistrzowski, ale duma i radość rozpierała mi serce, gdy kilka sekund wytrzymałam w takiej pozycji. Nie udało mi się to nigdy dotąd i pewnie gdyby nie Damian i równa powierzchnia drogi nie dokonałabym tego.


Nagrałam także śmieszne filmiki, ale niestety nie nadają się do publikacji. Widzieliśmy również kilka zabawnych rzeczy jedną z nich to przystanek busa. Sami oceńcie i powiedzcie jak się Wam podoba:D  Zaznaczam, że krzesło zostało przytwierdzone łańcuchem, na wypadek jakby kogoś za bardzo świerzbiły rączki.
A przystanki na Dąbrowie wyglądają tak:D

Nie obyło się także od niespodzianek. Jadąc przed siebie, nie zauważyłam dziury w drodze. Wiem, ze mogłam się tego spodziewać, bo to przecież nasze, piękne, polskie drogi. I dętka poszła. Nie pozostało nam nic innego jak podróż piechotą. Nogi za pas i w drogę. 
Nie było samochodu, w którym pasażerowie nie patrzyli na nas ze zdziwieniem. W pewnym momencie chcieliśmy rozdawać autografy:D Po przejściu 5 km, widzieliśmy same łódzkie rejestracje, już zaczęliśmy mieć obawy, czy na pewno idziemy w odpowiednim kierunku...
Z daleka widać było skrzyżowanie, więc pełni nadziei szliśmy w jego stronę. Wyłaniają się znaki drogowe i w tym również "Głowno". Jeszcze żaden znak nie wywołał u mnie takiej euforii:D
Udało nam się dotrzeć do domu w jednym kawałku, bez kłótni (co jest dość rzadkie), z dobrymi humorami. W każdej sytuacji można znaleźć coś pozytywnego!:D
Dziękuję za uwagę, serdecznie pozdrawiam i życzę szczęścia w życiu!:*
Kamila

piątek, 11 lipca 2014

Trening na łonie natury:>

Witam wszystkich serdecznie!
Dziś rano dotarłam na działkę. UWIELBIAM TU BYĆ!! Jeszcze parę lat temu, w okresie głupiego młodzieńczego buntu, nudziło mi się będąc całe wakacje z dziadkami, ale teraz oddałam bym dużo za to, aby móc tu siedzieć bez końca.
Sielankowy nastrój nie zaprzepaścił jednak mojego wyzwania. Na samym początku była rozgrzewka z Natalią Gacką. Moim zdaniem jest najlepsza z tych dostępnych w internecie. Później nogi z Mel B. Tak wyczerpującego filmiku chyba nie znalazłam. Tyle przysiadów w tak krótkim czasie. Katorga, ale bardzo przyjemna:D Później nie miałam ochoty na żadne ćwiczenia z instruktorem, więc zabrałam psa na kilkukilometrowy bieg po lesie. Spotkałam paru ludzi, babeczkę jadącą na rowerze i grupkę pań uprawiających nordic walking. Bardzo cieszy mnie widok innych ludzi uprawiających sport. Nie ważne jaki, liczy się to, aby się ruszać! Do tego odpowiednia dieta, a długie życie w zdrowiu i szczęściu murowane!
Poprosiłam dziadka o uwiecznienie moich wysiłków. Nie sądziłam, że podczas ćwiczeń wyglądam tak komicznie.









Patrzę z przykrością na jakość wykonywanych przeze mnie ćwiczeń, jest źle, a tak bardzo się staram. Muszę dużo więcej pracować nad dokładnością. Bez tego na efekty będę czekać 3 lata, a nie miesiące. To samo tyczy się rozciągania. Muszę dużo więcej, lepiej i solidniej wykonywać określone ćwiczenia! Chciałabym do końca tego roku zrobić szpagat, dlatego przy rozciąganiu skupiam sie głównie na nogach, oczywiście nie opuszczając innych partii ciała.
Ta faza treningu jest bardzo ważna, ponieważ nadaje naszemu ciału gibkości, zmniejsza ryzyko kontuzji nawet przy intensywnych ćwiczeniach z obciążeniem. Podczas ciężkiego treningu nasze mięśnie kurczą się, sztywnieją, co może spowodować ucisk na nerwy, ich blokadę. Rozciąganie zmniejsza także stres dzięki rozluźnionym mięśniom. Nie można o tym zapominać! Pod żadnym pozorem. Zawsze musi być wliczone w czas treningu.

Po intensywnym treningu należy uzupełnić niedobór kalorii w organizmie. Na kolację zrobiłam przepyszne bananowe naleśniki. Dodałam do nich jogurt naturalny i sezonowe owoce takie jak borówka, agrest. Zrobiłam dość dużo ciasta, więc na te smakołyki załapali się również i moi dziadkowie. O dziwo zasmakowało im, a przecież do uzdolnionych kucharek nie należę:D

Pozdrawiam Kamila:*

czwartek, 10 lipca 2014

Jutro wakacje!

Cześć wszystkim!
W ostatnim czasie zaniedbałam wszystkie swoje obowiązki. Zarówno te domowe, tzn. pranie , sprzątanie, jak i te, które należą do przyjemności, czyli treningi, jazda na rowerze oraz prowadzenie bloga. Stało się to z powodu pracy. Kilka nocek z rzędu potrafi wykończyć człowieka. Po tych pięciu dobach byłam wykończona i przespałam półtora dnia, aby chociaż trochę zregenerować organizm. Podziwiam wytrwałość wszystkich ludzi, którzy pracują w takim systemie na stałe. Nie wiem czy potrafiłabym się przystosować do takiego trybu życia. Może to kwestia przyzwyczajenia? Nie wiem, ale żywię szczerą nadzieję, że nie będę musiała tego sprawdzać.
Tak jak już wcześniej wspomniałam, nie miałam siły na sprzątanie, więc sterta naczyń w kuchni powiększała się w zastraszającym tempie. Co jest najdziwniejsze, mój kochany brat wyręczył mnie w zmywaniu. Byłam w takim szoku, że odebrało mi mowę. Takie czyny w jego wykonaniu nie zdarzają się za często, a wręcz bardzo, bardzo rzadko, więc moje zdziwienie jest uzasadnione.

Przez to, że nie miałam regularnych treningów, to siadła mi motywacja i zaczęłam podjadać słodycze. To jest moja największa słabość. Nienawidzę ich i jednocześnie kocham. Jak można mieć tak skrajne uczucia do jednej rzeczy? To nie jest normalne..., ale w sumie nikt mi nigdy nie powiedział, że należę do osób zdrowych psychicznie:D Dziś nadrabiam zaległości, więc nie ma wymówek i trening musi być zrobiony. Zastanawiam się tylko jaki. Do tego wszystkiego zaczynam regenerację swojej skóry i paznokci. Ani jednego, ani drugiego nie mogę doprowadzić do porządku już od jakiegoś czasu. Byłam ostatnio u dermatologa i przepisał mi specjalistyczny żel, który pomoże mi zwalczyć wszystkie niedoskonałości wraz z przebarwieniami po nich. Mam nadzieję, że dam radę i nie zaprzepaszczę działania tego leku.

Czas na urlop! A jak wypoczynek, to najlepiej na działce! Głowno to mój mały raj na ziemi. Jest tam spokojnie, cicho, zielono, ćwierkają ptaki, a jest to najpiękniejsza muzyka na świecie. Można się wyciszyć, nabrać energii na dalsze wyzwania. Znajduje się tam również las, który jest idealnym miejscem. Można iść na spacer, rower, grzyby, jagody, sesje fotograficzną. Do wyboru do koloru. Nie brakuje tam także i towarzystwa. Działki obok mają kuzyni z dwóch różnych stron rodziny. Jedni od babci, drudzy od dziadka. Nie są najbliższą rodziną, ale mam z nimi dobry kontakt i się cieszę, że mogę z nimi spędzać wolny czas. Jeżdżę tam przez całe swoje życie. Każde wakacje tam spędzone zapewniały mi moc atrakcji. Nie potrzebowałam nic więcej, zawsze była dobra zabawa. Nic dziwnego, ponieważ w poprzednich latach było na trzech pobliskich działkach aż ośmioro dzieci! Nie dziwię się, że sąsiedzi mieli nas czasem dość. Tyle bachorów to niezły harmider, a dzieci mają jeszcze tak piskliwe głosiki...
Jadę tam jutro z samego rana. Już nie mogę się doczekać. Zobaczę nie tylko rodzinę, ale również i zwierzęta. Kocham je i bardzo się za nimi stęskniłam! W szczególności za  Misiem! Jest to kot, którego uratowaliśmy od śmierci. Nigdy wcześniej nie widziałam stworzenia w takim zaawansowanym stadium choroby. Gdyby nie moi dziadkowie, to nie byłoby go z nami na ziemi. Koniec mojej paplaniny. Na temat Miśka mogę mówić godzinami,a  i tak temat byłby niewyczerpany:) Poniżej wstawię kilka zdjęć działki i okolic.
Stary, poczciwy dąb...
Misiaczek<3



Zalew, najlepsze miejsce zabaw:D
















Dziękuje wszystkim i pozdrawiam serdecznie, Kamila:*

niedziela, 6 lipca 2014

Wycieczka/ grill:D

Witam wszystkich serdecznie!!
Nie było mnie tutaj przez dwa dni, ponieważ miałam dość napięty harmonogram. Praca, grill, lekarz, a spać również kiedyś trzeba, chociaż tego ostatniego nie było za dużo.
Jak już wcześniej wspomniałam byłam pierwszy dzień w pracy i moje odczucia są dość mieszane. Ludzie w porządku, praca nie za ciężka, ale wszystko sprawiało wrażenie jakbyśmy byli tam za karę, coś w rodzaju prac przymusowych. Mogliśmy pracować w parach, a to bardzo mnie ucieszyło, ponieważ uwielbiam kontakt z ludźmi, rozmowy, żarty.

Wczoraj bardzo udany wieczór w towarzystwie starych znajomych. Zorganizowaliśmy spotkanie klasowe po roku rozłąki. Nie było wszystkich osób, które zadeklarowały udział, ale to nie popsuło atmosfery. Było wesoło, wiele interesujących rozmów, wspomnień z czasów szkolnych, z wycieczek, ze wspólnych wyjazdów. Do tego dobre jedzenie. Niestety nie utrzymałam swojej diety. Przekąski leżące tuż pod moim nosem to nie jest dobry pomysł. Nie potrafię się jeszcze opanować, gdy widzę jedzenie. Gdy nie ma go w pobliżu to wszystko jest w porządku, mogę nie jeść te wymagane 4 godziny, ale jak już pojawi się gdzieś niedaleko, to ręka sama chodzi. Na szczęście na stole leżała również sałatka, która sama przygotowałam. Była pyszna! Sałata, rukola, cukinia, żółta i czerwona papryka, ogórek, pomidor, rzodkiewka i sos koperkowy z ziołami.




Nie mogę, pod żadnym pozorem, zapomnieć o fotorelacji z wycieczki rowerowej, na której byłam w czwartek wraz z koleżanką ze studiów, Emilką. Pokazałam jej Retkinię, Park Zdrowie, jeziorko tzw Sreberko i sama także odkryłam nowe ścieżki, miejsca, polanki. Niektóre idealnie nadają ie na piknik, albo spacer z dzieckiem. Jestem bardzo zadowolona z tamtego dnia, 30 km przejechane w super towarzystwie. Czego chcieć więcej? Tylko większej ilości kilometrów!:D Cóż może następnym razem przekroczymy 40? Mam nadzieję, że tak. Mogłabym wybrać się na taką wycieczkę w większą liczbę osób. Jak na razie zawsze jeżdżę sama, albo z jedną osoba towarzyszącą. Czas to zmienić!:D


 Pozdrawiam Kamila:*


czwartek, 3 lipca 2014

Park Poniatowskiego:)

Witam wszystkich serdecznie!
Wczorajszy dzień miałam bardzo pracowity. Szukałam pracy i ją znalazłam:D Nie jest to na miarę moich aspiracji, ale jako praca wakacyjna nie jest najgorsza. Pół miasta przemierzyłam pieszo, a jak wiadomo marsz jest to najprostszy trening. Można zwiedzić przy okazji ciekawe miejsca. Ja powędrowałam do parku Poniatowskiego. Uwielbiam tamto miejsce. Jest w nim wiele zakamarków, w których można skryć się przed tłumem ludzi, jeziorko, śpiewające ptaki. W takich warunkach można zaszyć się na wiele godzin i tylko słuchać, myśleć, marzyć.

 Jak do tej pory trzymam się planu treningowego. Co prawda wczoraj miałam pewien kryzys i już chciałam odpuścić, ale zwlokłam się z łóżka i przystąpiłam do ćwiczeń. Było to po 24. Mam tylko nadzieję, że sąsiedzi nie wymeldują mnie, za to nocne skakanie.

Dziś też zapowiada się interesujący dzień. W planach mam wycieczkę rowerową. Pewnie będę się powtarzać, ale to mój lubiony środek transportu! Jest tyle zalet, że nie sposób ich wyliczyć! Pracują nogi, serce przyspiesza swój rytm, a to oznacza, że tracimy zbędne kilogramy, dbamy o środowisko, można miło spędzić czas ze znajomymi lub w pojedynkę, odkrywać nowe miejsca, o których wcześniej nie miało się pojęcia. Już kilka wycieczek za mną i mogę zaświadczyć, że za każdym razem docieram w inne miejsce, a jest ich pewnie jeszcze wiele do odkrycia.

Pozdrawiam Kamila:*

wtorek, 1 lipca 2014

Co nieco o makaronie

Cześć!:D
Drugi dzień trzymiesięcznego wyzwania chyli się ku końcowi. Zazwyczaj jest tak, że początki bywają trudne, więc nie dziwię się, że tak jest i w moim przypadku. Wczorajszy trening wykonałam w całości, ale nie na takim poziomie, jaki by mnie satysfakcjonował. Brzuch to jedna z najsłabszych partii mojego ciała, więc ćwiczenia na nią sprawiają mi wiele bólu. Wymagają ode mnie wiele cierpliwości i  wytrwałości, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Jeszcze bardzo długa droga przede mną, abym wykonała cały zestaw bez przerwy.
W moim przypadku sprawdza się metoda niemyślenia podczas treningu. Wtedy jestem w stanie dłużej wykonywać ćwiczenia bez uczucia zmęczenia i znużenia. Niestety nie sprawdziło się to przy ostatniej serii "pompowania pośladków". Wszystko wykonywałam bez przekonania, pobieżnie, byle jak. Nie jestem z tego dumna, ale nie mogłam się zmobilizować do dalszej pracy, mimo iż podejmowałam takie próby.

Żadna przemiana nie byłaby możliwa bez odpowiedniej diety. Bardzo się pilnuje w tej kwestii, jadam pięć małych posiłków w ciągu doby. Zapewnia mi to ciągłe uczucie sytości oraz braku chęci na słodycze. Uwielbiam eksperymentować w kuchni, próbować nowych przepisów, zmieniać je. Sprawia mi to ogromna radość, mimo tego, że nie zawsze danie wychodzi smaczne, a czasami wręcz niezjadliwe. Pamiętam jak któregoś razu tak zmieniłam przepis, że jedyne co zostało z oryginału to kakao i wiórki kokosowe, które służyły do obtoczenia masy. Moi bliscy spróbowali "mdławe kulki" (tak zostały nazwane ze względu na ich smak), aby nie zrobić mi przykrości, ale nie wywołały u nich okrzyków radości. Dziś jednak zła passa odwróciła się ode mnie i obiad, który przygotowałam wyszedł mi bardzo smaczny i sycący.



Pełnoziarnisty makaron, którego użyłam jest zrobiony z mąki pszennej durum. Jest o wiele lepszy dla naszego organizmu niż makaron ze zwykłej pszenicy. Jest bogaty w białko, tłuszcze, witaminy z grupy B (B1, B2, B5, B6)  i składniki mineralne, przede wszystkim w fosfor, potas, mangan, cynk, żelazo, miedź. Zawiera również luteinę, która chroni przed działaniem wolnych rodników i wspomaga wzrok.
Mąka z pszenicy durum zawiera więcej fosforu, potasu, żelaza, miedzi, manganu, cynku, a także witamin z grupy B (B1, B2, B5, B6) oraz kwasu foliowego, niż mąka z pszenicy zwykłej. Durum zawiera również luteinę, która chroni przed działaniem wolnych rodników i wspomaga wzrok.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/pszenica-durum-dlaczego-makaron-durum-jest-zdrowszy_41996.html
Mąka z pszenicy durum zawiera więcej fosforu, potasu, żelaza, miedzi, manganu, cynku, a także witamin z grupy B (B1, B2, B5, B6) oraz kwasu foliowego, niż mąka z pszenicy zwykłej. Durum zawiera również luteinę, która chroni przed działaniem wolnych rodników i wspomaga wzrok.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/pszenica-durum-dlaczego-makaron-durum-jest-zdrowszy_41996.html
Różnice między makaronem pełnoziarnistym z pszenicy durum,a zwykłej pojawiają się nie tylko w składnikach mineralnych, ale również na płaszczyźnie kaloryczności. Porównując etykiety z różnych opakowań doszłam do zadziwiających wniosków.
                                                     Pełnoziarnisty:                              Zwykły:
wartość energetyczna -                 340 kcal                                       351 kcal
tłuszcz                            -                     3,2                                               1,4
węglowodany             -                    58,0                                             70,0
błonnik                           -                     9,5                                               2,5

Do tego użyty przeze mnie makaron nie skleja się podczas gotowania, więc nie trzeba dolewać oleju do garnka. Ponadto nie wymaga zalania zimną wodą już po przygotowaniu (takie zachowanie zapobiega wypłukiwaniu dodatkowych składnków odżywczych)

Aby tego było mało, zafundowałam sobie bombę witaminową pod postacią sosu. Zrobiłam go ze świeżych warzyw, a konkretnie z cebuli, marchwi, cukinii, pomidorów, niezastąpionego czosnku oraz przypraw. Mi bardzo smakował, a nawet mój brat go pochwalił. Do całego dania dodałam pierś z kurczaka. Niestety musiałam go usmażyć, ponieważ nie potrafię inaczej go przyrządzić.

Miłego wieczoru, niesamowitego meczu,
Pozdrawiam Kamila:*

źródło: www.poradnikzdrowie.pl